środa, 8 stycznia 2014

Rozdział II (część)


         Drugiego dnia obozu, po śniadaniu, wszyscy poszli do pokoi. Maria rysowała skrzypce, na których grała Emilia, a Klaudia leżała na swoim łóżku, słuchając melodii wydobywającej się spod smyczka Emi. Nagle jej telefon zakomunikował, iż dostała SMS’a. Odłożyła skrzypce do futerału i chwyciła komórkę.
- To Wiktor. Pyta się, czy możemy do nich przyjść.
- A mamy coś lepszego do roboty?- Odparła Klaudia.
         Dziewczyny szybko wyszły z pomieszczenia na korytarz. Od razu skręciły w lewo i ruszyły w stronę schodów. Dotarły na pierwsze piętro, przeszły kawałek prosto. Pokój numer siedemnaście. Są na miejscu. Nie zdążyły zapukać, bo drzwi nagle się otworzyły. Stał w nich Borys.
- Siemaneczko dziewczynki, właźcie!- powiedział, robiąc przejście w drzwiach.
- Co się stało?- Spytały prawie jednocześnie Klaudia i Emilia.
- Mamy iść do pani Joanny – oświadczył Wiktor. Siedział na krześle, koło biurka. Obok znajdowało się piętrowe łóżko, które nie wyglądało solidnie. Na jego górze siedział siedemnastoletni, wysoki chłopak. Widocznie minionej nocy nie spał za dobrze, jednak na widok brązowowłosej dziewczyny, w jego oczach pojawiła się iskierka. Zupełnie jakby przed sobą miał milion złotych monet będących jego własnością. Ona jednak go nie zauważyła. Usiadła tylko  ze swoimi koleżankami na jednym z pojedynczych łóżek ustawionych po obu stronach drzwi wejściowych
- Tyle zdążyłyśmy się domyślić same i to już wczoraj- Odparła Maria.
- Może i tak, ale na pewno nie wiecie tego, czego dowiedział się Michał tej nocy.- W słowach wypowiedzianych przez Wiktora pojawiła się odrobina zniecierpliwienia.- Mów, co usłyszałeś!
- A więc tak… Wczoraj… byłem najdłużej na tym ognisku… i słyszałem o czym pani Asia rozmawiała z panią Krysią… Otóż…-Michałowi zmęczenie nie ułatwiało opowiadania całej tej sytuacji, wręcz przeciwnie.- Będziecie musieli wraz z panią Krysią i panią Joasią jechać do najbliższego miasta po jedzenie i picie. Oznacza to, że zajmiecie się dźwiganiem pożywienia dla wszystkich obozowiczów plus wychowawców. Dodam tylko jedno słowo od siebie: Powodzenia.- Gdy skończył, położył się na swoim łóżku, próbując doznać chwili odpoczynku zanim do pozostałych dotrze to, co im przed kilkoma sekundami wyjawił. Nikt jednak nie zdążył nic powiedzieć, bo do drzwi ktoś zapukał, po czym, nie oczekując na pozwolenie, weszła pani Joanna. Włosy miała rozpuszczone, sięgały jej za ramiona. Uśmiech na jej twarzy nie zwiastował jednak niczego miłego.
- Witam jakże punktualną młodzież!- Powiedziała głosem pełnym energii.- Nie sądziłam, że znajdę tu was wszystkich, lecz to nawet dobrze się składa. To co? Idziemy?
- Ale… gdzie? Jeśli oczywiście dane jest nam wiedzieć…- Zapytał lekko zdezorientowany Wiktor.
- Do samochodu i na zakupy! A teraz wstajemy! Klaudia i Michał - wy zostajecie, zabieram tylko tą czwórkę, dobrze?- pani Joasia nawet nie czekała na potwierdzenie. Wyszła z pokoju wraz z wyznaczonymi osobami, znikając z oczu pozostałej dwójce. Gdy drzwi się zamknęły, Klaudia wstała i już chciała opuścić pomieszczenie, lecz Michał ją zatrzymał.
- Zostań, proszę. Potrzebuję towarzystwa a nasi współlokatorzy zapewne tak szybko nie wrócą, więc… Po prostu zostań, ok?-Powiedział półprzytomnym głosem.

- No dobrze, ale… Zaskoczona Klaudia nie zdążyła jednak dokończyć swojej wypowiedzi.
- Proszę… Zostań ze mną…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz