środa, 6 listopada 2013

OSTATNIA CZĘŚĆ 1 ROZDZIAŁU !!

 Gdy doszli, było już  mocno po dziesiątej wieczorem. Zbliżała się dwudziesta trzecia.  Przy ognisku zostali tylko najwytrwalsi - razem dziesięć osób. Do Emilii podeszła niska, brązowooka dziewczyna.


- Gdzie ty byłaś ? I co ci się stało w nogę ?

- Przewróciłam się i nie mogę chodzić. Wiktor mi pomógł. Spokojnie, ból już przechodzi.- Odparła zakłopotana dziewczyna.- Gdzie wszyscy się podziali ?

- Pewnie już śpią w swoich pokojach..- Powiedział głos zza pleców nowo przybyłej.- Gdzie wy się podzialiście ? - Postać się zbliżyła, była to pani Joanna.

- Przepraszam, to przeze mnie...- Próbowała wytłumaczyć Emilia.

- Nawet się nie tłumaczcie. Teraz idźcie spać. Jutro z wami pomówię.

 Korzystając z pozostałej chwili niska dziewczyna podała rękę Marysi.

- Cześć ! Jestem Klaudia.- Przywitała się dziewczyna.- Pokoje są czteroosobowe. Może chcesz mieć pokój ze mną i Emi ?

- Cześć, ja Maria. Nie ma problemu. I tak towarzystwo z aktualnego pokoju nie za bardzo mi odpowiada. - Po tych słowach posłała uśmiech Klaudii. - Tylko pójdę po rzeczy.

-Pokój 28. Wejdź bez pukania.

  Marysia poszła po swoje rzeczy, a gdy wróciła od razu poszła spać. Emilia zrobiła to samo, więc jak Klaudia nie miała innego wyjścia, niż powtórzyć to, co zrobiły jej koleżanki.

   Maria była wysoką szesnastoletnią dziewczyną z kręconymi czarnymi włosami. Oczy miała równie ciemne jak włosy. Były one okolone długimi oraz grubymi rzęsami. Emilia jednak przewyższała ją wzrostem o sześć centymetrów.
...................................................................................................................



Jaka kara czeka Emilię, Marię, Wiktora i Borysa... A może pani Asia o wszystkim zapomniała i im się upiecze... 

wtorek, 5 listopada 2013

UWAGA !!!

 MAM DO WAS WIELKĄ PROŚBĘ !
CZY BYŚCIE MOGLI NAPISAĆ POD TYM POSTEM KOMENTARZ, CO WAM SIĘ W TYM BLOGU NIE PODOBA, CO CHCECIE, ABY BYŁO ZMIENIONE ITP...
Bardzo proszę... To dla mnie bardzo ważne ! T-T

Fragment ostatniej części 1 rozdziału ! x_x

[...] - razem dziesięć osób. Do Emilii podeszła niska, brązowooka dziewczyna...

czwartek, 31 października 2013

1 Rozdział cz. III ^^

   Gdy wychodzili z budynku, Borys zauważył, że ktoś idzie od strony jeziora. Chłopak poznał z kim ma przyjemność się spotkać.

- Witaj Wiktorze ! Ty tutaj ? Nie spodziewałem się tego po tobie!

- Cześć ! Dawno się nie widzieliśmy. Minęły już 4 dni! - Oboje po tych słowach wybuchnęli śmiechem.

- No ba ! Widzę, że już znalazłeś sobie towarzystwo. Może mnie przedstawisz swojej koleżance ?

- A może ona sama to zrobi, co ? Z resztą widzę, że ty też sam nie jesteś. - powiedział Wiktor, spoglądając na Marysie.
 
 Wszyscy się sobie przedstawili, po czym we czwórkę poszli na ławkę, zapominając o ognisku.

- A skąd wy się w ogóle znacie, co ? - Zapytała Marysia.

- Ze szkoły, Nie jesteśmy jednak w tej samej klasie.- Odpowiedział Borys.- Ściemnia się... Która to godzina ? Zostawiłem zegarek w torbie.

- Dwudziesta druga ! Ognisko ! - Zawołała Emilia.
     
  Cała czwórka poderwała się z miejsc. Chcieli już iść, gdy Wiktorowi przypomniało się o nodze Emi.

- Możesz już chodzić ? - Spytał zmartwiony.

-Chyba tak...- Postawiła nogę do przodu, lecz ból przeszył jej nogę. Albo jednak nie.

- Trudno, i tak byśmy nie zdążyli. Choć pomogę ci.
 
 Emilia, nie mając innego wyjścia, zgodziła się. Wiktor wziął ją na ręce. Nie był zmęczony, a Emi była lekka,

więc z łatwością niósł ją przez większość drogi, tylko co jakiś czas robił sobie przerwy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
   Czy stanie się coś po drodze na ognisko ? A może dowiedzą się kim są...
Tego dowiecie się za tydzień  xD

poniedziałek, 28 października 2013

TAKI TAM FRAGMENT... ^^

 Cała czwórka poderwała się z miejsc. Chcieli już iść, gdy Wiktorowi przypomniało się o nodze Emi.

- Możesz już chodzić ? - Spytał zmartwiony.

-Chyba tak...- Postawiła nogę do przodu, lecz ból przeszył jej nogę.
                                                                 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Całość już nie długo ^^

niedziela, 27 października 2013

1 rozdział cz. II

W salce komputerowej było dwadzieścia jeden komputerów. Wszystkie były jednak zajęte, gdy weszła tu Maria. " No ładnie. A ja to co?". Przeszła po pomieszczeniu wolnym tempem. Tylko jeden z graczy zwrócił na nią uwagę.
- Chcesz to mogę Ci ustąpić. Co prawda dopiero co wszedłem...

- Nie ! Spokojnie, nie musisz. Nie spieszy mi się.

- Na pewno? Jak chcesz możesz usiąść obok mnie. Mam na imię Borys. - Mówiąc to podał jej rękę.

- Marysia. Przyjechałeś tu na obóz ?

- Oczywiście! Rozumiem, że ty też ?

Przytaknęła i przyjrzała się towarzyszowi. Miał długie, blond dredy na prawie całej głowie. Boki miał wygolone. Był opalony pomimo zaczynających się dopiero wakacji. Na uszach miał słuchawki. Widocznie miał włączoną muzykę, bo nieustannie bujał się na krześle obrotowym.

- Czego słuchasz ?

-Muzyki- odpowiedział, po czym roześmiał się głośno. - Odpowiedź cię pewnie nie usatysfakcjonowała, więc dopowiem, że Reggae.

- Miło, moje klimaty.

Chłopak spojrzał na nią, uśmiechając się szeroko. Miał zielone oczy. Mocno zielone.

- No nie ! Już po dziesiątej ! Idziesz ze mną na to ognisko ? Nikogo oprócz Ciebie nie znam, a nie lubię sama chodzić po nieznajomych mi terenach. To jak ?

- Dla Ciebie wszystko, cudowna istoto ! Wyłączaj już komputer.

- No już, nie przesadzaj z tymi słówkami !

- Dobrze, dobrze. To co, idziemy ?

- Idziemy.

sobota, 19 października 2013

czwartek, 17 października 2013

1 CZĘŚĆ ROZDZIAŁU I

Rozdział I



Niedawno zaczęły się wakacje, a słońce już strasznie grzało. Zapowiadało się, że ta pogoda szybko nie minie. Młodzież wychodziła z autobusu, a wychowawcy ich witali. Obozowicze ustawili się w szeregu. Pani Joanna, główna dowodząca, wyszła na przeciwko rzędu. Ubrana była w zwykłą czarną koszulkę, długie spodnie i zieloną kamizelkę. Włosy miała spięte w koka.- Witam Was na obozie Topoladia...- Skąd ta nazwa, proszę pani ? - padło pytanie z tłumu
- O tym może później opowiem, najlepiej przy ognisku. Teraz proszę, aby każdy poszedł po kluczę do pani Krysi. Spotkamy się dziś o dwudziestej na wspomnianym ognisku. Możecie się rozejść.

Większość przyjezdnych poszła do sali komputerowej. Niektórzy zostali w domkach, by się rozpakować. Emilia, nieśmiała szesnastolatka, swoim zwyczajem postanowiła doznać chwili spokoju. Wzięła słuchawki i MP3, po czym udała się do lasu. Nie lubiła tłumów. Wolała zostać sama w domu i czytać jakąś książkę. Na obóz pojechała tylko dlatego, że rodzice chcieli, aby się z kimś zaprzyjaźniła. Szła główną ścieżką, a w uszach rozbrzmiewała jedna z piosenek zespołu Dżem. 

Na zegarku była 18 : 05. Za niecałe 2 godziny ognisko. Chciała już zawracać, gdy nagle zobaczyła coś świecącego za pobliskimi drzewami. Rozejrzała się. Nikogo nie było. Emila szła ciągle ku świecącemu punktowi., lecz zobaczyła, że ktoś leży na trawie i patrzy w niebo. Przestraszona schowała się za drzewo. Przyjrzała się bardziej tej postaci. Był to chłopak. Gdy chciała się bardziej przypatrzeć, on odwrócił się w jej stronę. Miał on piękne, piwne oczy. Dziewczyna przestraszyła się, chciała uciec, ale przewróciła się. Na ucieczkę nie było już czasu. Chłopak stał już nad nią pochylony. Jego uwagę przykuły morskie oczy Emilii. - Nic ci nie jest ?
N-nie..- Powiedziała to tak cicho, że nie było jej prawie słychać.
- To dobrze.- Uśmiechnął się i podał jej rękę, pomagając wstać. - Może usiądziemy razem ?
- D-dobrze.

Gdy usiedli, Emilia zobaczyła świecące się jezioro . " A więc to się tak świeciło. Wygląda przepięknie... "
- Cudowne te jezioro, nie sądzisz ? - powiedział chłopak
 - Tak, cudowne.
 - Ach ! Bym zapomniał ! Jestem Wiktor, a ty ?
- Emila, ale możesz mówić Emi. - Spojrzała na zegarek - 19 : 27- O nie ! Spóźnię się na ognisko !
- Spokojnie ! Też przyjechałem na ten obóz dzisiaj. Zdążymy, jeśli już teraz pójdziemy. 

Emi już chciała wstać, gdy nagle straszny ból przeszył jej nogę. Wiktor spojrzał na nią. W jego oczach było widać zmartwienie. Wstał i podał jej rękę.
 - Choć, Emi. Pomogę Ci.

 Dziewczyna przytaknęła. Chwyciła jego dłoń i wstała, lecz bez oznak bólu. Gdy spojrzała w jego stronę, w końcu zobaczyła go w całej okazałości. Był wysoki, miał ciemno brązowe włosy. Ubrany był w za dużą szarą koszulkę i wydarte dżinsy. Uśmiechnął się od niej , a ona odwzajemniła się tym samym.


niedziela, 13 października 2013

Fragment I rozdziału ( zapowiedzenie ) !!!

  Dziewczyna przestraszyła się, chciała uciec, ale przewróciła się. Na ucieczkę nie było już czasu. Chłopak stał już pochylony...

czwartek, 10 października 2013

Informejszyn

C.d. za tydzieeeń

Prolog
        
Królestwo zostało zaatakowane przez Ciemną Armię. Wszystko dookoła płonęło. Było słychać krzyki umierających ludzi, czuć duszący dym. Niewiele osób zdołało uciec, a niektórzy schowali się w zamku.
Królowa Sara siedziała na swoim złotym tronie zdobionym drogocennymi kamieniami. Była ona ubrana w długą oliwkową sukienkę, włosy miała spięte w skomplikowanego koka.
Jej wzrok utkwił w podłodze. Nagle otworzyły się drzwi, w których pojawił się posłaniec.
- Królowo – uklęknął. – Mam dla Waszej Wysokości dobrą i złą nowinę.
                Sara wstała. Podeszła do wielkiego okna i zaczęła  wpatrywać się w tak ciemne i zionące złem niebo.
- Cóż to za wieści, Augustynie?
- Dobra wiadomość jest taka, że Ciemna Armia wycofuje się z pola bitwy.
- A zła?
- Na wojnie zginęło wielu naszych wojowników, a w dodatku nie wiadomo co się stało z obrońcami.
- Dobrze. Rozumiem. Możesz odejść.
                Posłaniec wstał. Spojrzał przelotnie na Królową Sarę i szedł w stronę wyjścia, gdy nagle ktoś wywarzył drzwi. Pojawił się w nich Barn, przywódca Ciemnej Armii. Ubrany był w czarną zbroję, która lśniła zielonymi płomykami. Skórę miał popielatą, oczy czarne a uszy szpiczaste. Jego ciemne, długie włosy zostały spięte w kucyka. Uśmiechnął się szyderczo, spojrzał na Sarę.
- Dobry wieczór ukochana. Jak minął Ci dzień?
- Czego chcesz?- rozzłościła się Sara.
- No jak to czego? Chcę korony! A jedyny sposób, bym ją zdobył to być twoim mężem.
- Nigdy za ciebie nie wyjdę!
- No cóż…W takim razie zostało tylko jedno wyjście. Straże! Zabrać ją i resztę jej podwładnych do lochów!
                Do Sali wszedł tłum ciemnych istot uzbrojonych od stóp do głów. Wraz z nimi dało się wyczuć odór ciał przenoszony przez mocny i nagły wiatr.
                Szczęśliwy Barn podszedł do tronu królowej. Wziął koronę i, uśmiechając się od ucha do ucha, założył ją sobie na głowę i rzekł:
- Od dzisiaj to ja będę królem Topolandii i nikt mi w tym nie przeszkodzi. A cała kraina niech zniknie pod ziemią, gdzie żaden śmiertelnik jej nie znajdzie.

                Barn rzucił zaklęcie i nagle wszystko zaczęło znikać z powierzchni Ziemi w towarzystwie szyderczego śmiechu przywódcy Ciemnej Armii.